niedziela, 20 stycznia 2013

Partówka: Święta



Wróciłam do domu. A już myślałam, ze pobyt w szpitalu będzie dłuższy. Pusty dom tylko na mnie czekał. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rozejrzałam się i zmarszczyłam brwi. Wyczułam chakrę kogoś mi znajomego.Weszłam do salonu. Zamiast się przestraszyć, uśmiechnęłam się promiennie.
 - Wróciłeś. - zamruczałam, podchodząc do niego.Odwrócił się w moją stronę i odpowiedział mi również tym samym uśmiechem. Stanęłam przy rozpalonym kominku. Ogień był na tyle mocny, zeby oświetlić moją i jego twarz.. Wyglądał pięknie w tej poświacie.
 - Akurat na święta. - wymruczał, podchodząc do mnie. Mój uśmiech ani na chwilę się nie zmienił.. Tak samo z resztą jak i jemu. Uwiesiłam dłonie mu na szyi i wpatrywałam się w magnetyzm jego teczówek.
 - Wiesz, że teskniłam. - szepnęlam mu w ucho. Poczułam jak oplata mnie w talii. Nos położył mi na obojczyku i jeździł nim to w górę, to w dół. Jęknęłam cicho.
 - Wiem, Sakura. - wychrypiał mi w szyję. Westchnęłam, próbując się chociażby trochę uspokoić. Nie minęła chwila, a przypomniałam sobie o prezencie, który tyle czasu czekał dla niego. Otworzyłam szeroko oczy i się od niego odsunęłam.
 - Zaczekaj. Mam prezent dla ciebie. - powiedziałam cicho. Skinął głową, a ja najszybciej jak tylko mogłam pobiegłam do pokoju, po prezent, a potem do łazienki, zeby się w niego przebrać. Była to czerwono- czarna sukienka nocna z satyny, na ramiączkach. Kiedy ja włożyłam, uśmiechnęlam się lekko.' To jest to..' - pomyślałam i wyszłam z pomieszczenia. Zeszłam na dół. Po drodze złapałam koc, leżący bezwładnie na krześle. Oparłam się o framugę drzwi i spojrzałam na niego. Siedział w fotelu, przed kominkiem..
 - Sasuke.? - spojrzał na mnie. Rozchyliłam poły koca. Uśmiechnął się łobuzersko.
 - Nareszcie to założyłaś. Pięknie ci w tym. - nie zieniając wyrazu twarzy, wstał i podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na moich ramionach.  - A to prezent ode mnie. - jędną ręką sięgnął po coś do kieszeni. Tym 'czymś' po sekundzie okazało się malutkie czarne pudełko, ze znakiem klanu Uchiha. Zdziwiłam się trochę tym. Nie rozumiem czasami jego toku myślenia, przyznaję.. Spojrzałam na niego z pytaniem w oczach, a on nic sobie z ego nie robiąc dalej się uśmiechał. Otworzył pudełko i moim oczom ukazał się pierścionek klanu. Jego Klanu. Moje oczy zwęziły się do granic możliwości.

Czy to sen?
Czy jawa?

 - Sakura. Czy była byś tak miła i wyszła za mnie? - nie umiałam mu odpowiedzieć. Za to tak jak staliśmy, tak runęliśmy na ziemię. Rzuciłam sięmu na szyję, w czego wypadku, wylądowaliśmy na podłodze. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Byłam taka szczęśliwa! Czekałam i jednak moja wytrwałość zawsze popłaca. - S-Sakura.. - ojć. Chyba źle zinterpretował moje łzy...
Uśmiechnęłam niego pogodnie.
 - Arigatou.* - wyszeptałam i pocałowałam go w usta. Przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Nie czekałam na to co będzie później. Chciałam z nim być. Tak, ja Haruno Sakura, chciałam być z uciekinierem klasy S. Uśmiechnęłam się w myślach.

Oderwał mnie od siebie. Wiedziałam, o co teraz zapyta. Mój uśmiech jednak tłumaczył wszystko. Nawet to, że jak się spyta mnie o to, to i tak się zgodzę.
 - Wiesz przecież, że od tego momentu będziesz moja? - tak ja myślałam. Skinęłam głową. Uśmiech Sasuke zrobił się lżejszy, łagodniejszy...
 - Wiem. Nawet jeśli byś się mnie spytał, czy pójdę z tobą do Akatsuki, to też bym ci odpowiedziała to samo, czyli Tak. - Mówiąc to, położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Westchnął. Jedna jego ręka powędrowała na moje włosy i je co jakiś czas przeczesywała..

Trwaliśmy w takim stanie przez dłuższy czas. Nie wiem ile.. Nie liczę go. Nie ma z resztą takiej potrzeby. Gdyby to był sen, był by to dla mnie koszmar. Nie dlatego, że taki fikcyjny by był, ale dla tego, że zaraz bym musiała się obudzić..

________________________

Jedna z moich najstarszych partówek, jakie kiedyś napisałam i opublikowałam na jednym ze swoich blogów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz