niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 2: "Nie jest tak źlee.."



      Ciemność, która mnie otaczała, powoli zaczęła znikać. A ja zaczęłam spadać w dół. Próbowałam się złapać czegoś… Ale, czego? Spadałam w dół co raz szybciej. Mój przerażony wzrok tylko latał od lewej do prawej strony. Mamo, ja nie chcę jeszcze umierać! Jeszcze tyle prze de mną! Ratunku!
Otworzyłam oczy. Jasne światło boleśnie zakuło mnie w oczy. Natychmiast je zamknęłam, by po chwili ponownie pokazać swe tęczówki światu. Tym razem zauważyłam czarną czuprynę, która nade mną wisiała i czarne, magnetyczne oczy. Chwilę mi zajęło ogarnięcie wspomnień, kto ma taki wygląd. Z przerażeniem zauważyłam, iż to mój przyrodni brat.


      Otwierałam usta, by coś powiedzieć; lecz zaraz ponownie je zaraz zamknęłam, wpatrując się w twarz Sasuke. Cisza, która pojawiła się tak szybko zniknęła, przez otwierające się drzwi, że aż podskoczyliśmy zaskoczeni. Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi, w których stała pielęgniarka.

      - O, już się obudziłaś. – Zaczęła, uśmiechając się. – To dobrze. Zaraz pójdę poinformować o tym doktora Shibu. – Dodała, po czym odwróciła się i wyszła.

      Zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się co ja tu robię. A co ciekawsze – co Uchiha tutaj robi! Kątem oka spojrzałam na niego. Widziałam zastanowienie na jego twarzy. Widać, też nad czymś myślał. Po chwili wyciągnął telefon, wyszukał jakiś numer, po czym zadzwonił. Po kilku sekundach ktoś po drugiej stronie się odezwał.

      - Obudziła się. – Tylko tyle powiedział, po czym rozłączył się. Zastanawiało mnie to, do kogo zatelefonował. Zmarszczyłam czoło, w geście niezrozumiałości. Spojrzałam teraz na Sasuke z nieodgadnioną miną. Chyba go zaskoczyłam, bo jego brwi pojechały dość wysoko do góry.




***

 
       - Do kogo… Dzwoniłeś? – Usłyszałem jej zachrypnięty głos. – I co ja tu robię…? – Zadała następne pytanie, nie czekając na odpowiedź. Westchnąłem przeciągle, przejeżdżając dłonią po włosach. Zmrużyłem oczy, spoglądając na różowowłosą. I co ja mam jej odpowiedzieć? Jasna cholera…

      - Do Itachiego. Niedługo tu przyjedzie. – W końcu się odezwałem. Spojrzałem kątem oka na twarz Sakury, która wyrażała lekkie zdziwienie. -  A co do tego drugiego pytania… Jesteś w szpitalu, ponieważ, gdybym akurat nie przechodził tamtą ulicą, to by Ciebie w ogóle nie było na tym świecie. – Dodałem. Nastała chwila ciszy, po której ja znowu zabrałem głos. – Miałaś ranę na brzuchu na dobre półtorej centymetra głębokości. Za dwa dni temu zdjmą Ci szwy. – Na twarzy dziewczyny zdziwienie pogłębiło się. – Tak, spałaś ponad półtorej tygodnia. – Dodałem szybko, widząc jak jej usta się otwierają. Zmarszczyła brwi, mrużąc oczy. Westchnąłem ponownie.

      - Kiedy pojawi się Itachi? – Zadała kolejne pytanie, po kilku minutach ciszy.

      - Za dwie godziny powinien się pojawić. Pojechał do Toshikawy na zebranie. – Mruknąłem cicho. Usłyszałem ciche ‘acha’, po czym kolejna cisza znowu się pojawiła po między nami.


  
*****


      Dwie godziny minęły jak z bicza strzelił. Przez ten czas przyszedł doktorek. Zbadał Sakurę i powiadomił nas o tym, że kiedy jej zdejmą szwy, będzie mogła wrócić do domu. Zaaplikował jeszcze lek do kroplówki, po czym wyszedł.


      Pół godziny później w drzwiach pojawił się mój brat, który podszedł szybkim krokiem do łóżka, na którym leżała nasza przybrana siostra. Przytulił ją do siebie.


      - Dobrze, że się już obudziłaś. nie wiesz, jak Naruto mi narzekał nad uchem, czemu nie ma Cię w robocie! – Zaczął lamentować, kiedy się oderwał od dziewczyny.


      - Oj tam, oj tam. Jakoś wytrzymał. – Zaśmiała się, zachłystując tym samym, powietrzem.


      - Jakoś…. – Prychnął, roześmiewając się. – Po ścianach łaził! I spokoju mi nie dawał! – Jęczał jednocześnie żaląc się. Uśmiechnąłem się na wspomnienie, tego co wyprawiał Uzumaki.


      -Nie jest tak źlee… – Mruknąłem, przerywając ich konwersację. Spojrzeli na mnie zaskoczeni. – No co? – Ooo, widać, zaskoczyłem ich. – Nie mówcie, że zapomnieliście, że tu jestem. – Uśmiechnąłem się szeroko. Widać, zapomnieli.  Heh. No proszę…


________________________________________________

Rozdział przeniesiony z poprzedniego bloga.