niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1: Wybudzenie



Pik, pik…


      Słyszę jakiś głośny dźwięk. Irytujący, na dodatek. Rozglądam się dookoła siebie. Jednak nic nie widzę. Tylko czarną pustkę. Czarną jak… No właśnie, co? Moje wspomnienia wyparowały jakimś dziwnym trafem.


Pik, pik…


      Znowu ten irytujący dźwięk przeszył pustkę. Zmrużyłam oczy, biorąc głęboki wdech. O dziwo nie przyszło mi to z łatwością. A wręcz przeciwnie. Przeszył mnie ból na poziomie brzucha. Spojrzałam na ową część mojego ciała. Nic tam nie było…


 Pik, pik, pik,pik…
 - Sakura? Obudź się proszę…

 
      Ten głos.. Tak bardzo znajomy, a jednak tak bardzo mi obcy. Moje oczy zrobiły się momentalnie wielkie. Skoro nie jestem tam… To gdzie ja u licha jestem..? Ponownie się rozejrzałam. Nicość. Pustka. Tak można to miejsce nazwać. Poczułam, że coś tak jakby ściskało moją dłoń. Spojrzałam na nią. Nic nie widziałam.


 Pik, pik, pik, pik,piiiik..


      Kurwa. Ten dźwięk mnie co raz bardziej denerwuje. Złapałam się za głowę, machając nią na boki. Uklękłam na jedno kolano. Niee! Ja chcę się już obudzić! Zamknęłam oczy tak mocno, jak tylko mogłam.To samo zrobiłam z zębami.


 - Sakura…? Doktorze, co z nią?!
Piiik, piiik..


      Kuźwa. Chcę się z tego koszmaru obudzić! Głowa mi nawala, jakby ktoś mnie młotkiem walił po samym jej czubku!. Jęknęłam przeciągle, upadając na podłoże. Cholera jasna, obudź się, Sakura! Obudź się!




***


      Siedzę w szpitalu już z dobre trzy dni. W pewnym sensie ulżyło mi, kiedy lekarze powiadomili mnie, że jej życiu nie zagraża już nic. Cieszyłem się. Jednak z drugiej strony irytowało mnie to, że jeszcze się nie obudziła. Doktor mówił, że to możliwe, że organizm Sakury był na skrajnym wyczerpaniu. A oprócz tego miała ona prawie promil alkoholu we krwi.


      Westchnąłem, przecierając twarz obiema dłońmi i wplątując je po chwili we włosy. Spojrzałem na bladą twarz Sakury, która była pod respiratorem.

      - Sakura.. Proszę obudź się.. – Jęknąłem cicho. Delikatnie złapałem jej dłoń, która była nie co cieplejsza niż wczoraj. Kiedy zacisnąłem uścisk, stało się coś dziwnego. Pikająca aparatura zaczęła pikać szybciej i głośniej. Zaskoczony spojrzałem na monitor, na którym zielona kreska zaczęła wariować; góra – dół i tak na zmianę. Nacisnąłem na guzik powiadamiający, że coś się dzieje.  minutach w sali pojawił się lekarz i dwie pielęgniarki.

      W tym momencie jej serce zaczęło szybszy bieg, niż normalnie. Przerażony puściłem jej rękę. Lekarz podszedł do jej łóżka, ściągając stetoskop z szyi. Nałożył słuchawki na uszy, po czym przyłożył drugi koniec do klatki piersiowej Sakury. Widziałem to jak w zwolnionym tempie.

      Serce szybko migotało. Zacisnąłem rękę w pięść, czując się w pewnym sensie winny temu wydarzeniu.

       - Sakura… – Mruknąłem cicho, jakby do siebie. Po czym spojrzałem na drugą stronę łóżka. – Doktorze, co z nią? – Zadałem standardowe pytanie, dość chłodno. Mężczyzna spojrzał na mnie, cicho westchnął, zarzucając na powrót małe urządzenie do odsłuchu płuc, na powrót na szyję.

      - Powinna w ciągu godziny się obudzić. Jak nie szybciej. – Mruknął, po czym wyszedł. Pielęgniarki zaczęły zajmować się zmianą opatrunku i kroplówką. Po kilkunastu minutach wszystko było już zrobione, a piguły wyszły z pomieszczenia. Odetchnąłem z ulgą.


___________________________________________

Rozdział 1 przeniesiony z mojego poprzedniego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz